Cześć wszystkim!
Jak wiecie lub nie, jestem ateistką. Rodziców miałam wyrozumiałych. Nie zmuszali mnie do chodzenia na religię czy do kościoła. Nie byłam chrzczona, nie byłam u komunii świętej i nie idę na bierzmowanie. Co za tym idzie - nie mogę wziąć ślubu kościelnego.
Ale dowiedziałam się ostatnio, że istnieje coś takiego jak ślub kościelny osoby wierzącej z niewierzącą. Polega to na tym, że podczas przysięgi małżeńskiej osoba niewierząca pomija wszelkie fragmenty o Bogu i musi przysiąc, że nie będzie osoby wierzącej odwodzić od wyznawania religii i, że pozwoli wychować swoje dzieci po bożemu. Osoba wierząca zaś, musi przysiąc, że nie odejdzie od swej wiary ze względu na małżonka.
Rozmawiałam o tym z pewną osobą, która doszła do wniosku, że takie osoby muszą być napastowane - bo to w końcu nie jest często spotykane. Jeżeli ślub biorą osoby niewierzące czy para "mieszana" (wierząca-niewierząca) to zwykle biorą ślub cywilny. Ja osobiście uważam, że nie ma w tym nic złego. Ślub kościelny uważam za uroczystość dużo piękniejszą, aniżeli podpisanie w urzędzie papierka.
A co Wy sądzicie na ten temat? Czy patrzylibyście dziwnie na takie osoby? Jakie jest Wasze zdanie?
Piszcie w komentarzach!
Do zobaczenia,
~ Laveilip.
Śluby w kościele zawszze wydawały mi się magiczne wręcz ;] ta atmosfera, łzy w oczach... Mojemu chrzestnemu podawałam na kościelnym obrączki - coś wspaniałego - to szczęście
OdpowiedzUsuńPodpisanie papierka na pewno takie nie jest...
Buziaki
simcoelies.blogspot.com